Przyjście na świat dziecka zmienia bardzo dużo w życiu każdej kobiety. Już na starcie trzeba przewartościować pewne sprawy, na nowo się zorganizować. To nie znaczy, że musimy się tylko koncentrować na dziecku, zapominając o własnych potrzebach czy potrzebach innych członków rodziny. Trzeba znaleźć złoty środek, aby móc potem normalnie rozpocząć aktywność zawodową. Kursy online dla mam są nie tylko pewną odskocznią od trudu macierzyństwa, ale stają się również doskonałą okazją do podniesienia kwalifikacji zawodowych. W dzisiejszym poście dowiesz się, czy warto korzystać z takich kursów, jakie kursy dla mam wybrać i co nam to daje.
Czym są kursy online?
W sieci możemy znaleźć przeróżne kursy, których celem jest dokształcenie, przekazanie nowych umiejętności, aby odbyć taki kurs nie trzeba ruszać się z miejsca, wystarczy stały dostęp do Internetu oraz drukarka. Jedną z placówek oferujących kursy online jest Centrum Rozwoju Personalnego we Wrocławiu.
Czy warto korzystać z kursów online?
Kusy umożliwiają każdemu zdobycie nowych umiejętności w prosty i wygodny sposób. Będąc mamą tak naprawdę nie mamy możliwości uczestniczenia w kursach organizowanych w stacjonarnych placówkach, chyba że ktoś ma to szczęście, że ma zapewnioną opiekę nad dzieckiem i może w ten sposób się kształcić. Zazwyczaj jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Przez pierwsze miesiące to mama z drobnymi wyjątkami spędza z dzieckiem 24 godziny na dobę. Trudno się, gdzieś wyrwać, chyba, że z dzieckiem na rękach. Kursy online pozwalają pozbyć się pewnych ograniczeń. Miejsce i czas nie stanowi już przeszkody. Kurs online możemy odbyć w dowolnej dla siebie porze i czasie.
Na przykład kursy oferowane przez CRP w Wrocławiu, są podzielone tematycznie w moduły. Materiały są udostępniane w formacie PDF. Możemy je bez problemu wydrukować, jeśli ktoś woli wersję papierową lub studiować je z pomocą laptopa, telefonu bądź innego czytnika. To my ustalamy ile poświęcamy czasu z ciągu dnia na dany kurs i to od nas zależy, kiedy go ukończymy. Po ukończeniu kursu otrzymujemy zaświadczenie MEN i dyplom dokumentującego ukończone szkolenie.
Kurs Metody Terapii Pedagogicznej w CRP – moja opinia
Na stronie Centrum Rozwoju Personalnego są dostępne różne kursy pozwalające na podniesienie swoich kwalifikacji. Wybrałam kurs - Metody terapii pedagogicznej, który jest dedykowany m.in. rodzicom, którzy chcą pomóc swoim dzieciom w szkole i przyczynić się do ich harmonijnego rozwoju. Koszt całego kursu to 210 zł.
O czym jest ten kurs? Najprościej o metodach pracy z dziećmi, gdyż terapia pedagogiczna jest formą interwencji edukacyjnej - przede wszystkim w formie zajęć korekcyjno-kompensacyjnych, które z powodzeniem w formie zabawy można prowadzić w domu. Świadomie wybrałam ten kurs, bo chciałam uzupełnić swoje wykształcenie oraz poznać konkretne metody pracy z dzieckiem.
Sam kurs składa się z 5 modułów, opisujących poszczególne metody usprawniania określonych funkcji tj. funkcji percepcyjno-motorycznych, funkcji językowych, usprawniania pamięci i koncentracji, usprawniania czytania i pisania. Opisane zostały również metody relaksacji.
Na stronie mamy podaną informację, że aby odbyć pełen kurs musimy poświęcić na to ok. 35 godzin. Szczerze, mówiąc nie mierzyłam czasu, ile zajmuje mi zapoznanie się z poszczególnymi materiałami. Robiłam to w wolnej chwili, wówczas kiedy miałam na to ochotę i siłę. I właśnie na tym polega ten kurs, że mamy w tym zakresie wolną rękę. Co mnie zaskoczyło, to, rzeczywiście materiały zawierały same praktyczne informacje. Konkretnie były opisane metody usprawniania określonych funkcji w formie przykładów. Już wiem jak mogę usprawnić motorykę małą mojego dziecka, aby nie miała w przyszłości problemów z pisaniem. Dowiedziałam się również co mogę zrobić by rozwijać lewą półkulę mojego dziecka. A jest to niezmiernie ważne?
Jestem zadowolona z kursu. Uzyskałam naprawdę dużo praktycznych informacji, które pomogą mi w pracy z dziećmi. Co prawda, brakowało mi możliwości zadawania pytań i w związku z tym niektóre wątki musiałam rozszerzać sobie sama pytając wujka Google, ale już takie uroki kursu online. Dla mnie jednak liczy się fakt, że mogłam odbyć go wówczas kiedy miałam na to czas i to za niewygórowane pieniądze.
Konkurs:
A teraz mam dla Was Konkurs. Możecie wygrać jeden taki dowolnie wybrany przez siebie kurs. A oto warunki:
Zasady:
1. Konkurs jest dla fanów bloga Matka Mężatka (klik) (przez fanów rozumie się osoby, które polubiły profil), fundatorem nagrody jest Centrum Rozwoju Personalnego we Wrocławiu.
2 W komentarzu pod tym postem opisz krótko:
Jaką umiejętność może wpisać mama / tata po urlopie macierzyńskim w CV?
4. Konkurs trwa od 05.07.2018 - 19.07.2018 roku, ogłoszenie wyników w ciągu 3 dni roboczych.
5. Promocja nie jest w żaden sposób sponsorowana, popierana, ani przeprowadzana przez serwis Facebook.
6. Do wygrania: 1 dowolnie wybrany kurs online z oferty Centrum Rozwoju Personalnego we Wrocławiu.
*****
Aktualizacja
Nagroda wędruje do: Gosia Ślesz
Gratuluję!
Proszę o kontakt na adres: matkamezatka@wp.pl
17 Komentarze
Jaką umiejętność? Zdecydowanie języki obce - poziom master :D
OdpowiedzUsuńJaką umiejetność? Jedna to mało, bo w koncu po macierzynskim kestesmy lepiek zorganizowane, bardziej wydajne i to co inny robi w 8 godzin, matka zrobi w 5 ;)
OdpowiedzUsuńUmiejętność spokojnego i łagodnego podejścia do drugiej osoby - nowa, mała istotka w Naszym życiu uczy Nas doskonale cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńBędę monotonna; zdecydowanie moze wpisać: umiejętność doskonałej organizacji czasu..
OdpowiedzUsuńUmiejętności prowadzenia kilku bezsensownych dyskusji na raz, udawania bardzo zajętej lub głuchej, kiedy nie chce się czegoś dosłyszeć, oraz nakłaniania upartych ludzi do robienia rzeczy, na które nie mają kompletnie ochoty. Krótko mówiąc, wymarzona kandydatka na managera! ;)
OdpowiedzUsuńUmiejętność radzenia sobie w sytuacjach stresowych. W normalnej pracy każdy pracodawca zwraca uwagę na to jak radzimy sobie w sytuacjach stresowych. Macierzyństwo to wielka i ciągła praca nad opanowaniem, jak i również zachowaniem równowagi w domu. Musimy być stale czujne i nie dać wyprowadzić się z równowagi. Dlatego ta umiejętność może okazać się bardzo cenna.
OdpowiedzUsuńPrzedwczoraj właśnie pisałam swoje CV. ☺Zastanawiałam się nad tym samym pytaniem, czego nauczyło mnie macierzyństwo, jakie wypracowało we mnie cechy charakteru. Według mnie nauczyło mnie przede wszystkim poznać samą siebie. Jestem świadoma własnych słabych i mocnych stron w sprawowaniu opieki nad dziećmi. Wypracowałam sobie również większą asertywność. Trzeba wiedzieć, że buntowny dwulatek nie może rządzić mną, trzeba mu mówić otwarcie "nie", stawiać granice, których dziecko nie może przekraczać. Nauczyłam się również doskonałej organizacji czasu, kreatywności w wymyślaniu przeróżnych zabaw i gier dla najmłodszych, swoistej elastyczności w działaniach z dziećmi (nic na siłę, nie zawsze najmłodszy ma ochotę np.na gilgotki w stopy). Dzięki opiece nad dziećmi staję się też bardziej cierpliwa, pokorniejsza, doceniam małe przyjemności. Uczę się wybaczać sobie błędy, które popełniam w związku z wychowaniem swoich pociech i mam większą potrzebę doskonalenia się ( zauważam, jak ważne jest dokształcanie się w sytuacji, gdy brakuje na to czasu; mam większą ochotę na poszerzanie intelektualnych horyzontów i jednocześnie poczucie beznadziejności, że nie mogę tego w pełni zrealizować). Wraz ze świadomością nieuchronnego końca "macierzyńskiego", pojawia się we mnie również większa planowość (robię harmonogramy wolnych miejsc w żłobkach, zapisuję wizyty u pracodawców na rozmowy rekrutacyjne o pracę itd.) i co raz bardziej pragnę już mieć pracę w mojej branży (będę nieustępliwa, by osiągnąć swój cel- by fizycznie i duchowo odpocząć trochę od dzieci, praca więc będzie sprawiała mi przyjemność).
OdpowiedzUsuńJestem jednym z niewielu w moim mieście nauczycielem wychowania przedszkolnego. Kiedy urodził się nasz syn, zdecydowałem z żoną, że pójdę na urlop "tacierzyński". Pfff, co to dla mnie - studia pedagogiczne, praktyki, praca w przedszkolu, cv z taką samochwałką że ho ho! Jednak kilkumiesięczny dziedzic zweryfikował moje umiejętności i wzbogacił mnie o kilka nowych. Czego się nauczyłem? Na pewno wielozadaniowości! W sytuacji, kiedy kapie lód z rożka, kółka wózka ugrzęzły w błocie, a do tego pierworodny każe przegonić muchę - muszę się rozdwoić (?), roztroić (?) - rozwielokrotnić! Tak, co cv bym wpisał - umiejętność autorozwielokrotnienia! Poza tym synek na pewno nauczył mnie radości, której nie sposób nabyć na żadnych studiach czy kursach. Radości, bo sok się wylał (to taaaakie śmieszne), bo samochód wjechał w kałużę i nas ochlapał, bo udało się długopisem narysować Peppę na ścianie. A z owej radości wypływa zdrowy dystans do siebie, do świata, być może do wykonywanej pracy, szefa i obowiązków. Bo wychować dzieci też trzeba sumiennie, odpowiedzialnie -ale bez radości i dystansu ani rusz!
OdpowiedzUsuńJestem jednym z niewielu w moim mieście nauczycielem wychowania przedszkolnego. Kiedy urodził się nasz syn, zdecydowałem z żoną, że pójdę na urlop "tacierzyński". Pfff, co to dla mnie - studia pedagogiczne, praktyki, praca w przedszkolu, cv z taką samochwałką że ho ho! Jednak kilkumiesięczny dziedzic zweryfikował moje umiejętności i wzbogacił mnie o kilka nowych. Czego się nauczyłem? Na pewno wielozadaniowości! W sytuacji, kiedy kapie lód z rożka, kółka wózka ugrzęzły w błocie, a do tego pierworodny każe przegonić muchę - muszę się rozdwoić (?), roztroić (?) - rozwielokrotnić! Tak, co cv bym wpisał - umiejętność autorozwielokrotnienia! Poza tym synek na pewno nauczył mnie radości, której nie sposób nabyć na żadnych studiach czy kursach. Radości, bo sok się wylał (to taaaakie śmieszne), bo samochód wjechał w kałużę i nas ochlapał, bo udało się długopisem narysować Peppę na ścianie. A z owej radości wypływa zdrowy dystans do siebie, do świata, być może do wykonywanej pracy, szefa i obowiązków. Bo wychować dzieci też trzeba sumiennie, odpowiedzialnie -ale bez radości i dystansu ani rusz!
OdpowiedzUsuńP.s. żonka coś poprzestawiała, więc piszę jako Anna , ale to ja - Piotr we własnej osobie i takoż też polubiłem blog - jako Piotr Sadurski!
W domu środowisko jest w miarę oswojone. Oczywiście - nieoczekiwane zawsze może nastąpić. Gdy jednak pakuje się dziecko lub dzieci (wersja hard) i wyrusza się na rodzinne wczasy wszystko może się stać. Impossible is nothing. I to nie jest na wyrost. Podczas wakacji maluch znajduje się w polu działania sił, o jakich dorosły nie ma pojęcia, bo już tego magnetyzmu nie pamieta z autopsji. Wszystko wabi, nęci, kusi i przyciąga. Woła do dziecka: chodź, weź, dotknij, wypróbuj, wskocz, posmakuj, pobaw się. I nieważne czy dziecko ma 2 lata czy 12. Na wakacjach nawet grzeczny na co dzień maluch może transformować do wersji szalonego odkrywcy lub naczelnej marudy. Podróże kształcą. Tak mówili. I mówią nadal. Tylko, że ja to widzę już inaczej niż kiedy miałam 20 lat. Wtedy uczyły o świecie, przyrodzie, kuchni, architekturze, ludziach i sobie samej w konfrontacji z przygodą. Teraz? Teraz wiem, że uczą umiejętności paranormalnych jak bycia w kilku miejscach naraz, ogarniania niemożliwego, przekraczania bariery czasu, robienia czegoś z niczego, kreatywności do potęgi entej, podzielności uwagi a dzieli się ją najskuteczniej gdy mnożą się dziecięce pomysły. Uczą snu na pół gwizdka i tego jak choć trochę wypocząć mimo wszystko. Bo po powrocie do domu czeka nowy bój. Na innych, bardziej znanych zasadach, ale jednak wyczerpujący. Praca-dom-praca-dom.... Może i to co napisałam wyżej brzmi jak narzekactwo. Ale to dlatego, że mnie nie widać jak to piszę. Autentycznie się uśmiecham mając w głowie konkretne przykłady tych zjawisk, które wymieniłam. Bo dziecko wakacyjne sprawia, że rodzic ma szkołę życia, czyli role się jakby odwracają. A może nawet szkołę przetrwania... Im, w sensie dzieciom, na wakacjach też nie jest lekko. Spałyby najchętniej do dwunastej a potem stukały na konsoli do nocy. A tu starzy wymyślili jakieś rozrywki, które nie mają racji bytu i są w ogóle bez sensu. Czyli wyrok odsiadujemy wszyscy. Może to pocieszające. A najważniejsze jest to, że obok tego wszystkiego utrudzenia jednocześnie świetnie się bawimy. Interdyscyplinarność i wszechstronność rodziców pozwalają na wakacjach uzyskać efekt co najmniej zadowalający. Gdyby tak nie było, instytucja wakacji dawno zostałaby zniesiona. Przecież nie jedziemy za karę! A to, że w te trzy tygodnie przyswoję trochę nowych umiejętności jak fizyka alternatywna, matematyka inaczej, odwrócona biologia, język polski z naleciałościami z łaciny, przyroda wykpiona, sztuka retoryki, filozofia- oj, dużo filozofii, nowa chemia w myśl zasady - jak nie ma zasad będą kwasy.... To nawet mi pasuje. Może kiedyś, na starość napiszę pamiętnik matki pod palemką.
OdpowiedzUsuńWracając po urlopie macierzyńskim do pracy jestem zupełnie nową osobą i posiadam cały wachlarz umiejetnosci, o ktorych wczesniej nie mialam pojecia- potrafię pracowac efektywnie przy presji czasu, poznałam i stosuję techniki radzenia sobie ze stresem, posiadam umiejetność pracy w zespole( do ktorego zalicza sie mąż, rodzice i teściowie), podniósł się w znacznym stopniu poziom komunikacji werbalnej i niewerbalnej, stałam się mistrzem rozwiązywania sytuacji konfliktowych(bo trening czyni mistrza), posiadam niebywałą zdolność rozpoznawania potrzeb drugiego czlowieka(oczywiscie mam na myśli maleństwo,nie meża) i zaspokajania tych potrzeb. Poziom podzielności uwagi wzrósł znacznie, poziom rozwoju kreatywności jest na najwyższym poziomie
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%. Kursy online są naprawdę świetną metodą na rozwój, odskocznię od dnia codziennego oraz chwilę dla siebie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że ktoś będzie miał szansę w nich uczestniczyć. Trzymam mocno kciuki i oczywiście powodzenia :)
Najbardziej martwi mnie to, że totalnie nie mam czasu już na nic więcej oprócz tego co robię :( A bardzo bym chciała spróbować takiego kursu na przykład!
OdpowiedzUsuńOj kiedyś to ja miałam czas, ale przy dziecku czasu brak, a ja nie lubię robić niczego po łebkach. Albo w coś wkładam całe swoje serce, albo się do tego nie zabieram. Może za kilka lat...
OdpowiedzUsuńGratuluję! Proszę o kontakt.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyróżnienie☺ Bardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńPodczas urlopu macierzyńskiego warto jest postawić na swój rozwój właśnie poprzez kursy online. Co prawda mamy mało czasu, ale to plus dla kursów online - gdyż w wielu przypadkach możemy do nich powrócić.
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie na bloga :) piszę o modzie Pennypendant - zapraszam :)